Przez całą noc pada deszcz, więc rano z niepokojem wyglądamy jaka pogoda. Podczas śniadania jeszcze kropi, ale zaraz potem wychodzi słońce. Wsiadamy więc na rowery i jedziemy zwiedzać skansen budownictwa litewskiego. Zajmuje on imponujący teren, na którym odtworzono rynek małego miasteczka i fragmenty wiosek z różnych regionów Litwy. Ścieżka łącząca wszystkie siedliska wije się w pagórkowatym terenie na długości ponad 7 km. Zdecydowanie lepiej mieć ze sobą rowery, chociaż niektóre podjazdy ciężko pokonać! Po drodze zatrzymujemy się na chwilę w skansenowej karczmie i zamawiamy jeden z litewskich "specjałów": wędzone uszy wieprzowe, pokrojone w cienkie paseczki. Ugh...chyba jednak do piwa wolimy chipsy...
Zwiedzanie skansenu "po łebkach" zajmuje nam ponad 2 godziny, ale uznajemy, że to nam wystarczy i wyruszamy w drogę.