Po dwóch godzinach jazdy przekraczamy granicę Polski w Budzisku. Zdejmujemy litewską banderę z masztu (pozostawiając polską), cofamy zegarki o godzinę i obieramy kurs na Giżycko, gdzie chcemy spędzić dzisiejszą noc. W Giżycku udajemy się śladem dwóch jadących przed nami niemieckich kamperów, zakładając, że Niemcy na pewno mają opanowane jakieś fajne miejsce na nocleg. Trafiamy do portu nad Niegocinem, gdzie w miejscu zwanym kiedyś Portem Węglowym, a potem Yellow Marina znajduje się obecnie Eko Marina- duża marina z trawnikiem pełniącym funkcję campingu. Miejsce niezbyt zaciszne, ale wspaniały widok na jezioro, czyste sanitariaty i akceptowalna cena (43 zł bez prądu, którego nie podłączamy, bo nie mamy wtyczki Euro, a na campingu nie ma standardowych dwubolcowych gniazdek) powodują, że postanawiamy zostać tu na noc. Marek ma w pierwszej chwili pretensję, że nie pojechaliśmy zobaczyć kwatery Hitlera w Gierłoży, ale lody i strzelanina na piankowe piłeczki w świecącym niczym Las Vegas wesołym miasteczku przy porcie Żeglugi Mazurskiej poprawiają mu humor :)
Dzień kończymy siedząc nad brzegiem jeziora przy docierającej z dalekiej dyskoteki muzyce i obserwując spóźnione jachty, poszukujące wieczorem miejsca przy kei.