Jeździmy z tatą Marti jego spracowanym dzielnym volkswagenem i poznajemy rodzinne podwileńskie okolice. Zatrzymujemy się na malutkim cmentarzu w Pobdrzeziu (Paberže) gdzie leżą pradziadkowie Marti i zostajemy tam na polskiej mszy w miejscowym kościele. Jeżdżąc po okolicach Wilna nie sposób nie odwiedzić litewskiej wersji środka Europy (54.9000000N, 025.3166667E). Zbudowano tu oczywiście stosowny pomnik upamiętniający to "niezwykłe" miejsce. Stojąc w nim przypomniałem sobie (nie bez złośliwości) tytuł pewnej czytanki z lekcji języka rosyjskiego w szkole podstawowej- było to jakoś tak: "Центр Европы находится на Кавказе" (czyli "Środek Europy jest na Kaukazie"). Skoro mógł być na Kaukazie, to czemu nie na Litwie...
Po południu razem z całą wileńską rodziną spędzamy czas grillując na ich "daczy", czyli bardziej po naszemu na działce z ładnym, pobudowanym z solidnych drewnianych bali domem.
Wieczorem jedziemy na cmentarz na Rossie. Ktoś, kto nie wie jak, łatwo tu nie trafi: podobno Litwini pozdejmowali drogowskazy prowadzące do cmentarza. My jednak mamy niezawodnego przewodnika- tatę Marti, dzięki któremu trafiamy szybko pod bramę cmentarza (54.6701567N, 025.3017600E). Cmentarz jest niby zamknięty dla nowych pochówków, ale co i rusz w miejsce starych, rozsypujących się ze starości polskich grobów wyrastają nowe groby litewskie... Wygląda na to, że lokalnym władzom przeszkadza mocno polskość cmentarza i starają się w ten sposób go ulitewszczyć...