Śniadanie jemy niemal w biegu, żeby zdążyć na pierwsze (g.10) wejście do pobliskiej byłej sowieckiej wyrzutni rakiet. Potem rajd Obłoczkiem przez gruntowe drogi i w ostatniej chwili zdążamy dogonić grupę, która z przewodnikiem zeszła już do bunkra. Przewodnik opowiada po litewsku, na szczęście w kolejnych salach bunkra ekspozycja opisana jest również po angielsku. Jesteśmy w miejscu, gdzie od lat 60-tych do 80-tych XX wieku stały w betonowych silosach zakopanych w ziemi cztery, wyposażone w głowice jądrowe, gotowe w każdej chwili do odpalenia rakiety SS-4, nakierowane w jedno z miast Wolnego Świata... Zwiedzanie kończy się wejściem do jednego czterech potężnych (30 metrów głębokości) silosów. Ekspozycja robi dość ponure wrażenie. Dobrze, że to już tylko muzeum.