Zbieramy się skoro świt o 10 rano polskiego czasu (lokalna 11) i kierowani nawigacją jedziemy do Klaipedy na przeprawę promową na Mierzeję Kurońską (55.6880100N, 021.1402550E). Koszt promu dla kampera szokujący: 113 litów (cena w obie strony). Co prawda słyszeliśmy, że jest tak drogo, ale niestety przyszło nam to potwierdzić własnym przykładem. Przeprawa promem trwa zaledwie kilka minut. W poprzek portu kursują w sumie 3 promy, prawie przez całą dobę (przerwa od ok. 2 do 5 w nocy). Po zjeździe z promu kierujemy się mierzeją w kierunku Nidy. Po kilku kilometrach trzeba uiścić jeszcze jedno myto: 70 Litów za kampera, to tyle samo, co za autobus... Stawki bandyckie, ale może to lokalny sposób na ograniczenie ruchu na mierzei...
Przejeżdżamy 20 km i zatrzymujemy się na małym parkingu przy szlaku prowadzącym do najwyższych na mierzei (ponad 50 m wysokości) wydm (55.4419150N, 021.0720633E). Parking malutki i jedyne wolne miejsce to miejsce dla autobusów. Stwierdzamy, że skoro wjeżdżając na mierzeję płaciliśmy za Obłoczka jak za autobus, to możemy zająć to miejsce. Po chwili podjeżdża na parking policja i upewniamy się, że stoimy ok.
Szlak na wydmy nie jest długi i warto go przejść. Ze szczytu widać zarówno Morze Bałtyckie od zachodu jak i Zalew Kuroński od wschodu. Wydmy są w większości porośnięte, więc nie ma wrażenia przebywania na pustyni (znanego choćby ze Słowińskiego Parku Narodowego), ale widok jest mimo to warty zobaczenia.